Musimy to wreszcie zrozumieć. I temu służy ta książeczka. Bohaterką jej polskiej wersji jest Zosia. Zastąpiła ona swoją szwedzką koleżankę, ponieważ sądzimy, że książka skierowana do polskich dzieci powinna mówić również o polskiej rzeczywistości. Zosia, tak jak jej szwedzka koleżanka, nie jest feministką. Dopiero nią zostanie. Zosia uwielbia zadawać pytania. Dlaczego w gazetach, w których opisuje się najważniejsze wydarzenia na świecie, na zdjęciach są przede wszystkim panowie w garniturach? Dlaczego dziewczynki traktuje się w szkole inaczej niż chłopców? Dlaczego to one mają być posłuszne, a chłopcom wybacza się różne figle? Dlaczego dziewczynki muszą się stosować do różnych „dziewczyńskich” nakazów, które stawiają im rodzice, a chłopcom pozwala się na bardziej swobodną zabawę?
Wiele osób w Polsce nie rozumie, że feminizm jest postawą lub poglądem potrzebnym do realizowania demokratycznych wartości, takich jak powszechna wolność i równość.
Jeśli chcecie to zmienić, przeczytajcie tę książeczkę, do czego zachęcają was autorka i polski wydawca. No i Zosia.
Z pozdrowieniami
Magdalena Środa
Teksty i zdjęcia pochodzą z "Małej książki o feminizmie".
Józefa ze Świątnik
Józefa Jędrzejewska. Niesie wodę. Potem nakarmi Kury Józefa jest bardzo zajęta, wszyscy pomagają w gospodarstwie, nawet dzieci. W Świątnikach nie ma szkoły Jedynie ksiądz uczy dzieci pisać. Wspólnie czytają katechizm, to jedyna książka, jaką zna Józefa. Bo książki w tamtych czasach były rzadkością, zwłaszcza na wsi. W Świątnikach nie było też gazet.
Życie dziewczynek i chłopców w tamtych czasach bardzo różniło się od dzisiejszego. Dziewczynki nie mogły dziedziczyć majątku, przez cale życie były od kogoś zależne. Najpierw decydował ojciec, a potem mąż, który swoją żonę mógł nawet bić, jeśli chciał! Dopiero kiedy mąż zmarł, kobieta stawała się samodzielna i mogła osobie decydować. Zdarzało się jednak, że dziewczętom nie pozwalano wyjść za mąż, bo były potrzebne w gospodarstwie i do opieki nad starymi rodzicami.
Jak wyglądała Józefa? Prawdopodobnie jak większość dziewcząt w tamtych czasach nosiła długą spódnicę i fartuch. Było to ubranie wygodne zwłaszcza do pracy, ale nie do wspinania się na drzewa. Miała też pewnie długie włosy zaplecione w warkocz, dopóki nie wyszła za mąż, bo rozpuszczone włosy mogła pokazać tylko swojemu mężowi. Do zamążpójścia musiała je zaplatać lub skrywać pod chustką.
— I nie sprzeciwiała się temu? Przecież to było okropne! - mówi Zosia, która lubi swoje krótkie, rozwichrzone włosy.
—Nie wiem. Nie znała innego życia. Myślę jednak, że czasami żałowała, że nie jest chłopcem.
—Dlaczego dziewczęta czytały tylko katechizm?
—Żeby się nauczyć pobożności, posłuszeństwa i pokory. W tamtych czasach to były cnoty przypisane dziewczynkom.
Czesława. Babcia prababci
Oto Czesława w nowej sukience i kapeluszu. To dla niej wielki dzień, bo po raz pierwszy będzie głosować. Jest rok 1918. Czesława i wszystkie Polki uzyskały prawo wyborcze.
Czesława ma dwadzieścia osiem lat i pracuje jako pomoc domowa w Warszawie. Chciała zostać nauczycielką, ale ojciec nie wyraził zgody. Zarówno proboszcz, jak i nauczyciel w Świątnikach próbowali go przekonać do edukowania Czesławy, nic jednak nie wskórali. Skoro starsi bracia Czesi, Ludwik i Andrzej, nie mieli wykształcenia, to tym bardziej „nie zasługuje” na nie dziewczynka, nawet jeśli jest wyjątkowo zdolna.
Czesia mogła chodzić do szkoły przykościelnej w pobliskim Sandomierzu. Ale marzyła o Warszawie, gdzie działo się tyle ciekawych rzeczy. Po przyjeździe do stolicy przez kilka lat pracowała jako pomoc domowa, podobnie jak wiele dziewcząt w tamtych czasach.
Tam poznała Wojtka, przystojnego chłopca z Jędrzejowa, i wyszła za niego za mąż. Wkrótce przyszła na świat Roma, matka Iwony, która potem urodziła Zosię. Czesława miała znacznie więcej do powiedzenia o wychowaniu dzieci niż jej prababka Józefa. Wiedziała, jak ważne jest kształcenie córki. Na początku XX wieku kobiety mogły już studiować w Polsce, choć ciągle niechętnie widziano je na kierunkach ścisłych. Cały czas pokutowało przekonanie, że dziewczęta nie nadają się do studiowania matematyki i inżynierii. A babcia Zosi, Roma, chciała zostać inżynierem. I została!
wSukience.pl | polityka prywatności kontakt |