Poważne problemy mają tylko ludzie dorośli?
Dzieci często słyszą, żeby się nie mazały, nie beczały, żeby dały rodzicom odpocząć. Małe dziecko przyjdzie do ciebie z każdym problemem i ufnością, że mu pomożesz. Nastolatek – być może z niektórymi problemami. Nie zbywaj swojego dziecka uwagą o tym, że taki problem to betka i że prawdziwe problemy pojawią się dopiero wtedy, kiedy będzie dorosłe. Bo to nieprawda. Najtrudniejsze i największe problemy to nie spłata kredytu czy utrata pracy. Największe problemy to te, z którymi nie można sobie poradzić.
Ty masz kredyt, a dziecko facetkę od matmy
Dorosły człowiek jest niezależny i „zna świat”. Jego życie nie ogranicza się do szkoły i podwórka. Nie jest poddawany bezustannej kontroli i porównywaniu z innymi. Wie więcej, niż to, czego nauczył się na biologii i w grupie rówieśników. Dorosły człowiek jest – właśnie dorosły. Dziecko to dziecko. Dziecko ma problemy na miarę dziecka/nastolatka. Ale to nie znaczy, że jego strach czy ból nie jest porównywalny ze strachem rodzica. Często strach dziecka jest większy niż strach dorosłego. Często ból dziecka to nie ból, tylko czarna rozpacz.
Chciałbym mieć takie problemy jak ty...
Mówiąc dzieciom, że ich problemy nie są prawdziwe, że nieodwzajemnioną miłością nie ma się co martwić, że to nic, że klasa go nie lubi, bo grunt, żeby miało dobre stopnie – stawiamy jego świat do góry nogami. Nie zwracanie uwagi na emocje dziecka (też nastolatka), bagatelizowanie przeżywanych przez niego problemów, wyśmiewanie ich - nie jest najlepszym rozwiązaniem. Czy gdyby twój przyjaciel powiedział „wiesz, zakochałem się, ale ona nie chce na mnie patrzeć”, to powiedziałabyś mu: Och, Piotrek, nie zawracaj mi głowy bzdurami, ja tu myślę o poważnych rzeczach, myślę skąd pożyczyć, żeby mi wystarczyło do pierwszego?
Prawdziwe życie to stawianie czoła problemom. Wszystkim problemom.
Dzieci są na nas zdane. Są od nas zależne. To my je kształtujemy – bez względu na to, czy to świadomy, czy nieświadomy proces. Jeśli nauczą się, że problemy należy omijać, pozostawiać je, aż „rozwiążą się same” - często będą tak same postępować. Jeśli nauczymy je, że ich problemy są nie ważne, nie będą ich rozwiązywać dopóki problem nie przerodzi się w katastrofę. Chcemy, aby nasze dzieci były wzorowe w szkole i posłuszne. Ale prawdziwe życie nie składa się ze szkoły i posłuszeństwa. Prawdziwe życie to umiejętność rozwiązywania problemów i podnoszenia się po upadku. Prawdziwe życie wiąże się z wiarą we własne siły, z wiedzą na temat własnych mocnych i słabych stron. Kto, jeśli nie my, pokażemy naszym dzieciom, jak znajdować w życiu jasne punkty, nawet jeśli dręczy nas nieszczęśliwa miłość? Kto, jeśli nie my, pokażemy im, jak można się śmiać i bawić, mimo że jutro kolejne spotkanie z facetką od matmy?
Powiedzieć – „och, serce ci krwawi, to pokrwawi i przestanie” a „wiem, kochanie, że jest ci ciężko, mi też tak było, kiedy byłam w podobnej sytuacji i bardzo ci współczuję, ale są w życiu jasne strony, którymi można się cieszyć mimo wszystko” - to dwa różne komunikaty.
wSukience.pl | polityka prywatności kontakt |